Chcesz odkryć więcej przepisów? Odwiedź kanał Kuchnia Lidla na You Tube!
Policz do pięciu
Na na słaby apetyt swoich dzieci narzeka 21% rodziców trzylatków i aż 43% rodziców czterolatków oraz około 30% rodziców dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Jak się okazuje, rodzice niejadków stosują zazwyczaj metodę zwaną „3P”. Pierwsze P – PRZECHYTRZYĆ dziecko; jeśli nie lubi koperku czy pietruszki to trzeba ukryć ją w kotleciku. Jednak to zazwyczaj nie wystarcza, więc przechodzą do punktu 2P – PRZEKUPIĆ. „Zjedz Skarbie obiadek, a kupię ci czekoladę, lody, samochodzik…”. Jednak gdy i to nie skutkuje, zaczynają stosować trzecie P, czyli PRZYMUS. „Jak nie zjesz to nie obejrzysz bajki!”, „Jak nie zjesz to dostaniesz lanie!” A tymczasem w przypadku „niejadków” najskuteczniej działa całkiem czwarte i piąte „P”: PRZECZEKAJ i nie PRZEJMUJ się.
Rodzicu, nie panikuj
Pamiętajmy, że każde dziecko ma własne tempo trawienia czyli przemiany materii. Jeśli maluch rozwija się prawidłowo, nie ma powodu do niepokoju. Drogi rodzicu, zapewniamy - twój „niejadek” się nie zagłodzi. Dzieci rodzą się z instynktem pokarmowym, który sprawia, że jeśli tylko mają taką możliwość, jedzą dokładnie to, czego ich organizm potrzebuje i tyle, ile potrzebuje. A zatem dobrze byłoby skończyć z dyktaturą w kuchni i pozwolić dziecku decydować, co będzie jadło. Zadbajmy jako rodzice jedynie o to, by dziecko mogło wybierać spośród różnorodnych produktów o wysokiej wartości odżywczej. Nie zmuszajmy go, by zjadało więcej, niż chce. Ono wie najlepiej, ile potrzebuje.
Mniejszy żołądek, mniejszy apetyt
Wiele problemów z jedzeniem bierze się stąd, że rodzice przeceniają potrzeby pokarmowe swoich dzieci. Jeżeli dziecko odsuwa talerz, widocznie nie jest już głodne. Uszanujmy to. Zastanówmy się czy sami chcielibyśmy by ktoś zmuszał nas do zjedzenia tego, czego nie lubimy? Lub kazał zjeść więcej, niż możemy? Pamiętajmy, dzieci mają dużo mniejsze żołądki niż dorośli, więc nie mogą jeść tyle samo. Ich porcje powinny być co najmniej o połowę mniejsze niż porcje dorosłych!
Kuchenne awantury
„Wojna nad talerzem” zaczyna się często, gdy dziecko ma około trzech lat. I rzadko ma związek z jedzeniem. W tym okresie dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę z własnej tożsamości. Zauważyło już, że to, co mówi i robi, ma wpływ na innych. Słowo "jedz" działa na niego jak przysłowiowa „płachta na byka”. A im bardziej nalegamy, tym bardziej chce postawić na swoim. Przecież właśnie rodzic jest w opozycji do jego nowo odkrytego "ja", a więc nic dziwnego, że broni się ze wszystkich sił. Jako rodzice postarajmy się nie okazywać, że tak bardzo nam zależy, by wszystko zniknęło z talerza. Nie zaczynajmy codziennych przekupstw i awantur jedzeniowych - bo nie warto. Jeśli damy się wciągnąć w tę próbę sił, jesteśmy z góry skazani na przegraną. Z czasem dziecko zrozumie, że je się nie po to, by sprawić mamie czy tacie przyjemność (o czym często sami rodzice zapominają:), ale po to, by nie być głodnym. I że z wolnością jego „ja” nie ma to wiele wspólnego.
Pozwól dziecku zgłodnieć!
Dzieci często odmawiają posiłku, ponieważ nie zdążyły jeszcze zgłodnieć. Często rodzice mówią, że ich niejadek nigdy nie bywa głodny. A może nie dali mu na to szansy? Sprawdzona rada dla rodziców tzw. niejadków: przez kilka dni nie podtykać dziecku jedzenia co chwilę. Niech z domu znikną wszelkie przekąski typu słodycze, chipsy oraz słodkie soki i napoje… Poczekajmy, aż dziecko samo zainteresuje się, co będzie na obiad czy kolację.
Apetyt na systematyczność
A kiedy dziecko zacznie już robić się głodne, dobrze jest wprowadzić stałe pory posiłków. Dzieci lubią uregulowany tryb życia. Wspaniale jest też zmniejszyć rozmiar posiłków. Jeśli na drugie śniadanie zamiast kanapki z serem czy szynką dziecko zje jabłko czy pomarańczę to prawdopodobnie obiad zje z większym apetytem, a to mu wystarczy. Talerz pełen po brzegi zupy jarzynowej wcale nie zachęca do jedzenia. Przeciwnie - może dziecko przytłoczyć i przestraszyć. Co innego mała miseczka zupy czy mały kotlecik, ziemniak i niewielka ilość ulubionej surówki To da się wtedy wszystko zjeść. I naprawdę wystarczy, by zaspokoić głód. Ważne jest zwrócenie uwagi, aby dziecko nie pojadało między posiłkami, zwłaszcza wysokokalorycznych przekąsek.
Pozwól mu wybrać
Zanim zabierzemy się do przygotowywania posiłku, warto dać dziecku możliwość Zapytaj więc, czy "Chcesz kanapkę z szynką czy twarożkiem? A może jogurt z malinami czy truskawkami? Czy jednak koktajl bananowy czy jabłkowy?". Jeśli nic nie wybierze, to trudno. Może jednak któraś z propozycji mu się spodoba. Spróbujmy. Przecież każdy z nas lubi decydować o swoim menu, dzieci nie są wyjątkiem, a my o tym często zapominamy.
Dziwnie nie znaczy źle
Nie krzywmy się i nie awanturujmy o „jedzeniowe dziwactwa” dzieci. Jeżeli koniecznie chce popijać zupę pomidorową sokiem pomarańczowym, nie róbmy z tego problemu. To przecież tylko kwestia smaku. Jeśli lubi jeść kanapki tylko w kształcie trójkąta, a mleko pić przez zieloną słomkę – w porządku. Takie ustępstwa są super sprawą. Z czasem mijają, a wspomina się je z sympatią i uśmiechem. I na koniec pamiętajmy jako rodzice, aby nie dawać dziecku tego, czego nie lubi. Jeśli nie chce jeść mięsa, nie zmuszajmy go. Zaproponujmy mu zamiast tego jajko lub rybę, a może kotlet warzywny.
Trwa ładowanie komentarzy